Ta strona ma ograniczoną obsługę Twojej przeglądarki. Zalecamy otwarcie go w innej przeglądarce.

Wybierz produkty za 2000, a otrzymasz bezpłatną wysyłkę.

Wywiad na wybiegu: Petr Uhlíř

Pilot Petr Uhlíř u svého historického letadla Stearman

Był prawie architektem. Jednak już podczas pierwszego szkolenia pilotażowego Petr Uhlíř poczuł, że zamiast rysować, bardziej pociągają go barany. W ciągu 23 lat aktywnego latania próbował wszystkiego, co możliwe, od małych samolotów, przez transportowce, po helikoptery. Dziś najczęściej zasiada w kokpicie bizjeta. W hangarze ma też dwóch weteranów, którymi opiekuje się w wolnym czasie. Jednym z nich jest Boeing Stearman, amerykański dwupłatowiec używany do szkolenia pilotów podczas II wojny światowej. Przedstawiamy pierwszą część serii Wywiad na pasie startowym z pilotem Petrem Uhlířem.

Pilot Petr Uhlíř w samolocie Stearman


Peter, powiedz nam, jak zacząłeś latać?

Dzięki tato. Choć od zawsze był architektem, jego marzeniem było latanie. I tak zaczął od tego po rewolucji. Często jeździłem na lotnisko, żeby się z nim zobaczyć. I powiedział mi: „Jeśli dostaniesz się na architekturę, zapłacę też za twoje szkolenie”. Robiłem to jednocześnie z ojcem i bratem. Z naszej trójki jako ostatni zacząłem trenować i jako pierwszy go skończyłem. Zacząłem też latać jako instruktor podczas studiów w szkole. Nie skończyłem szkoły i przeszedłem od architektury do zawodowego latania. To już 23 lata. I tata uznał, że dobrze zrobiłem.


Masz duże doświadczenie z różnymi typami samolotów. W końcu zostałeś z bizjetem. Dlaczego?

Podczas gdy w lotach komercyjnych większość rzeczy wykonuje komputer, w lotach biznesowych jest więcej swobody. Dlatego też poszedłem drogą lotnictwa biznesowego. Mogę wykonać podejście wizualne, wyłączyć autopilota, co nie jest możliwe w komercyjnym samolocie.


Innym powodem jest połączenie latania i podróżowania. Kiedy gdzieś lecę, lubię tam zajrzeć. I właśnie to umożliwia mi branża lotnicza. Jest to również różnica w porównaniu z lataniem komercyjnym. Mam okazję przyjrzeć się miejscom, w które normalnie bym tak często nie zaglądał. Kiedy było to możliwe, często latałem do Rosji. W Europie biznes lotniczy jest najczęściej wykorzystywany przez Rosjan, którzy latają dużo i po całym świecie.


Ale zajmowałeś się też tzw. lataniem nad samolotami...

Do latania promem dostałem się, pracując dla firmy, która jest dealerem samolotów Piper. Jest produkowany na Florydzie. Po zamówieniu tego samolotu należy go dostarczyć klientom. Było to powszechnie wykonywane przez czarterowanych pilotów lub firmy. Jednak jako pracownik i pilot firmy miałem okazję kilka razy polecieć kilkoma samolotami do Europy. Kiedyś leciałem samolotem z Europy do Brazylii. Albo z Czech do Singapuru iz powrotem. Takie loty są również rutynowo wykonywane w sferze biznesowej, ale jest to inny typ statku powietrznego.


Co sprawia, że ​​latanie promem jest tak wyjątkowe?

We wszystkim. Jeśli podczas lotu promem zepsuje się silnik i samolot wpadnie do wody, pilot musi mieć suchą piankę i gotową łódź. Ponadto Ocean Atlantycki jest niegościnnym środowiskiem. A w zależności od pory roku pilot ma żywotność około 3 minut, jeśli jest mokry. W przeciwnym razie akcja ratunkowa może potrwać tydzień na łodzi. Nawet w innych miejscach, np. Szkocja-Islandia, z tego typu samolotami jest dużo bardziej wymagający.


Co najbardziej lubisz w lataniu lub samolotach w ogóle?

Niektórzy piloci lubią techniczną stronę latania, ale ja jestem inny. To cały proces latania i poznawania nowych ludzi i nowych kultur, który mnie zabiera. Ale nie wszystkim to się podoba. To jedna ze specyfiki latania biznesowego. Jestem bardziej romantykiem, którego do latania poprowadził Saint-Exupéry. Dla mnie podróż oznacza cel.


Jesteś bardziej umundurowanym czy cywilem?

Bardzo nie podoba mi się mundur. Wolę założyć koszulkę i krótkie spodenki. Na przykład w Ameryce często zdarza się, że nawet piloci korporacyjni latają w stosunkowo cywilnych ubraniach. Z drugiej strony, na przykład, hiszpańskie i południowe stany oddają się bogato zdobionym mundurom. Lubię baseball , t-shirt i szorty . Moda na uniformy nieco wyblakła, na przykład falbanki nie są złote, tylko srebrne. I ogólnie mundury są bardziej przyzwoite.

Przy bizjecie stoi pilot Petr Uhlíř


Musiałeś już patrzeć na niezłą linię lotnisk. Czy jest taki, do którego lubisz wracać, który lubisz wspominać? I vice versa, takie, w których ci się to nie podoba?

Lubię lotniska, które są bardziej wymagające. Nie bawię się zbytnio na dużych lotniskach. Bardziej podobają mi się małe, kameralne lotniska, do których można dojść pieszo. Do moich ulubionych należy na przykład Courchevel we Francji , gdzie wymagane jest specjalne szkolenie. Możesz tam polecieć Pilatusem PC-12. Lotnisko jest pod górę i tuż przy stoku. Licencja lotniska jest ważna przez pół roku od ostatniego lądowania, więc trzeba tam latać regularnie, czyli najczęściej zimą. Ciekawe są też lotniska np. na Grenlandii.


Z jakimi maszynami masz najbliższą relację?

Lubię historyczne samoloty, gdzie to zupełnie inny rodzaj latania. W przypadku lotów komercyjnych wystarczy postępować zgodnie z procedurami, a samolot zrobi to, co powinien. Próbowałem też helikopterów, ale to już zupełnie osobna dyscyplina.


W wolnym czasie latam Boeingiem Stearmanem, dwupłatowcem z silnikiem gwiazdowym z 1941 r. To zupełnie inny rodzaj latania z otwartym kokpitem. Kontakt z żywiołami, jak jazda motocyklem, odczuwa się tylko w powietrzu. Następnie mam Mentora Beechcraft. Podczas gdy Stearman był samolotem szkoleniowym dla pilotów II. Podczas II wojny światowej Beechcraft Mentor był samolotem szkoleniowym dla pilotów, którzy mieli latać w Wietnamie. Beechcraft Mentor to całkiem zwinny samolot. Trzeba wyczuć oba samoloty, nie ma autopilota. Podczas lądowania nic nie widać ze Stearmana, jest to o wiele trudniejsze. Mam instynkt samozachowawczy, ale potrzebuję wyzwania. Dlatego wolę bardziej wymagające lotniska.


Czy zawsze miałeś słabość do starych samolotów? A co u Ciebie?

Zawsze je lubiłem. A kiedy miałam okazję je przymierzyć, spodobały mi się jeszcze bardziej. To tak jak z samochodami zabytkowymi. Które z dzisiejszych samochodów zostaną zebrane? Może jakieś sportowe lub niestandardowe samochody. Kiedy odnawiam stare samochody lub samoloty, odnawiam rzeczy, które wpadną mi w ręce. W czasach nowożytnych zmieniam już elektronikę. A elektronika się starzeje.


W przeszłości od czasu do czasu kupowałem samoloty, cieszyłem się nimi i ponownie je sprzedawałem. Dla mnie nie chodzi o posiadanie samolotów, ale o czerpanie z nich radości. I o społeczności ludzi wokół samolotów. Istnieje zupełnie inna społeczność ludzi z zabytkowymi samolotami. Wszyscy są pasjonatami. I jest mnóstwo ludzi, którzy chcą latać dwupłatowcem. Mam więc na przykład weekendy, w których zabieram 10 osób dziennie.


Czym chciałbyś kiedyś polecieć, ale jeszcze nie miałeś okazji?

Dużo tego jest. Najpopularniejsze samoloty bojowe. Na przykład Spitfire, Mustang. Krótko mówiąc, samoloty z epoki. Ale jest różnica między przelotem przez coś, a lataniem z tym. Jednak wiele z tych samolotów to samoloty jednomiejscowe, więc trzeba mieć doświadczenie i budować na serii samolotów, które go do tego doprowadzą. Dokładnie tak samo, jak robiono to na wojnie.


A marka Born To Fly jest kojarzona z samolotami wojskowymi. Dlatego tak bardzo lubię koszulki B2F. Pasuje do tego, co robię hobbystycznie. Jedna z najładniejszych koszulek ma nawet Stearmana. A kiedy jadę na lotnisko, wśród ludzi, którzy wiedzą, co tam robimy, zawsze lubię nosić tę koszulkę.

← Starszy artykuł Nowszy artykuł →